sobota, 15 lutego 2014

5. " Kocham Cię, Weronika ... " część 1.

Na początek przepraszam, że tak długo nic nie było. Teraz jest, troszkę dłuższy, niż poprzednimi razy.
*** 
 "Bardzo starałam się zapanować nad płaczem. Pamiętam, jak pewnej nocy, zwinięta w kłębek rogu kanapy, znowu zalewając się łzami pod wpływem tych samych co zawsze żałosnych myśli, spytałam samą siebie: Czy jest w tej sytuacji coś, co mogłabym zmienić? Byłam w stanie wymyślić tylko tyle, by zwlec się z kanapy i nie przestając szlochać, próbować stać na jednej nodze pośrodku pokoju. Skoro nie potrafiłam powstrzymać łez ani zmienić tego ponurego wewnętrznego dialogu, chciałam udowodnić, że wciąż jeszcze sprawuję nas czymś kontrolę: przynajmniej mogłam się zapłakiwać, balansując na jednej nodze. To było już coś..."

Nareszcie w domu ... - pomyślałam przekraczając próg domu, w którym mieszkałam od jakiegoś czasu. Wujek, jak to wujek ... hm, był ciągle zabiegany. Pożegnał się ze mną i został jeszcze na stadionie Signal Iduna Park i dodał, że później ma coś jeszcze do załatwienia. 
Na małej żółtej karteczce, którą podarował mi Robert pisało:
,,Co powiesz na wypad do kina?"
Poniżej nienagannym pismem był podany ciąg 9 cyfr. Szczerze? Nie tego spodziewałam się. Z świstem wypuściłam z siebie zbędne powietrze. Moje serce biło bardzo szybko. Miałam wrażenie, że za chwilkę wypadnie. Cholera! Hm, czemu nie? - zadałam sobie krótkie pytanie. Świadomość, że zaprosił mnie na ..... hm, randkę? Ech, nie to nie może być randka. To po prostu wypad do kina, na coś tam. Tylko nie horror. - krzyczałam w myślach. 
Chwytając Iphone do ręki zaczęłam pisać wiadomość. Byłam szczęśliwa, a za razem przerażona. Władały mną różne emocje. Moje życie tak bardzo zmienia się. Lepsze czy gorsze? Zdecydowanie lepsze. 
DO ROBERT: Z przyjemnością. Weronika. 
Oczywiście dla mnie zaskoczeniem było to, iż odpowiedź dostałam momentalnie. Rękę bez powodu zaczęły drżeć, a twarz wkradł się uśmiech.  
OD ROBERT: Cieszę się, że napisałaś. Będę czekał pod twoim domem o 18.
O Rany Boskie! Właśnie umówiłam się z Robertem Lewandowskim! Najlepszym piłkarzem w Polsce! Oszalałam, chyba. Musiałam zacząć się szykować, jeśli chciałam zdążyć. Wybrałam koszulkę ,,mgiełkę", spódnicę ze skory i czarne lity. Usta pomalowałam krwistą czerwienią, a włosy rozpuściłam pozwalając opaść im na moje ramiona. 
- Chyba jestem gotowa ... - powiedziałam sama do siebie stojąc już od jakiegoś czasu przed lustrem. Teraz pozostało mi tylko cierpliwie czekać na piłkarza. Zdecydowałam, że pomaluje sobie jeszcze paznokcie. Wybrałam taki sam kolor jak miałam na ustach. Oczywiście, jak to zwykle bywa nie było mi dane dokończyć czynności, bo Robert był już pod domem.
- Cholera! - krzyknęłam. Po chwili wstałam i otworzyłam drzwi, przed którymi stał Lewandowski. Wyglądał niesamowicie. Czarne spodnie, koszula w kratkę i jasne buty. No świetny. W tym samym momencie przez głowę przeszła mi myśl: ,,A gdzie Ania? Czy wie, że Robert umówił się ze mną?", lecz szybko odgoniłam te myśli. Nie miałam teraz czasu się nad tym zastanawiać.
- Hm, cześć Weronika. - przywitał się po polsku. Tak bardzo tęskniłam za Polską, mieszkałam tam tak długo.
- Cześć. Proszę wejdź. - zaprosiłam go gestem ręki do środka. - Jak widzisz paznokcie nie zdążyły mi wyschnąć. Poczekasz chwilkę?
- Oczywiście. - odpowiedział, niebiańsko się przy tym uśmiechając. Po niedługiej chwili byłam gotowa. Zabrałam czarną torebkę i wspólnie ruszyliśmy do wyjścia. Wychodząc natknęliśmy się na wujka. Ten zmierzył Roberta wzrokiem. Poczułam się jakoś dziwnie. Bez słowa wsiedliśmy do samochodu o odjechaliśmy.

***
Następnego dnia Robert zaprosił mnie na trening. Oczywiście nie odmówiłam. Na stadionie rozmawiałam z nim  tylko przez małą chwilkę, ale po treningu zaprosił mnie na lody. Tylko, że tego na pewno nie spodziewałam się. Szedł w moim kierunku wraz z MARCO.
- Och, hm, Weronika mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli Marco poszedłby z nami? - w powietrzu unosiła się dziwna atmosfera.
- Jasne, że nie będę miała nic przeciwko. - uśmiechnęłam się.
Świetnie bawiłam się z chłopakami, rozśmieszali mnie do łez. Było naprawdę bardzo miło, ale nic nie trwa wiecznie.
Tak właśnie mijały kolejne dni. Co dzień spotykałam się z Robertem, może trochę rzadziej z Marco. Robert był wspaniałym chłopakiem. Był tak miły, szczery, słodki i kochany. Polubiłam ich obu. Tak, mnie też to dziwi, iż polubiłam Marco, przecież jeszcze nie dawno zarzekałam się, że go nie polubię, ale cóż... Zbyt pochopnie go oceniłam. Już nigdy nikogo tak szybko nie posądzę. 
Tak, zaniedbałam treningi. Znowu. I po raz kolejny chcę to naprawić. Znalazłam w internecie ogłoszenie pracy w pobliskiej kawiarni. Mam zamiar się tam w najbliższym czasie. Oczywiście jak co dzień poszłam na Singal Iduna Park, potem na spacer z Lewym i dopiero wieczorem w planach mam siłownię. Za każdym razem, kiedy byłam na  treningu chłopców, wydawało mi się, że Marco jest jakoś niezadowolony. Kilka razy chciał mnie zaprosić do kina, ale odmawiałam. Był jakby zły, kiedy rozmawiałam z Robertem. Jak zawsze trener dał wycisk piłkarzom. Ahh, jak to fajnie popatrzeć na męczącego się Roberta.
Czekałam na niego na parkingu. Zobaczyłam go uśmiechniętego od ucha do ucha. 
- Wer, przepraszam, ale dziś nie mogę. - zaczął brunet.
- Coś się stało? - zapytałam. 
- Nie, wszystko ok. Mam kilka spraw do załatwienia. Zamiast tego dziś o 18:00 ? 
- Z tobą zawsze ! - zaśmiałam się i dałam całusa w policzek piłkarzowi. - Będę czekać w domu. Poszwendałam się jeszcze trochę po mieście, bo trochę lepiej je już znałam. Wróciłam do domu, ale tylko na chwilkę. Mianowicie po torbę z przebraniem. Tak. Chciałam iść na siłownię. Przypomniało mi się, jak zepsuła się bieżnia, poznałam tego Pawła i spotkałam Reusa. 

*** 

Punktualnie przed drzwiami zjawił się Robert. 
- Weronika ! Możemy porozmawiać ? - usłyszałam głos Kloppa.
- To ja czekam w samochodzie. - uśmiechnął się napastnik wicemistrza Niemiec. 
- Robert to jeden z moich najlepszych piłkarzy. Traktuję go jak syna. Ma wspaniałą żonę .. 
- Wujku .. -przerwałam mu. - Wiem do czego zmierzasz. Robert to przyjaciel. Dobry przyjaciel. I tylko przyjaciel. Nie mam zamiaru niszczyć jego małżeństwa. - starszy popatrzył na mnie i ciepło się uśmiechnął. 
- Jesteś wspaniała. - przytulił mnie mocno. - No idź już. - poganiał. 
Lewandowski zaprosił mnie na kolację. W pewnej chwili zapytał czy chcę poznać Anię. Chętnie się zgodziłam. Anna jest naprawdę śliczną kobietą. I do tego miłą. Od razu ją polubiłam i ona mnie chyba też. przynajmniej tak mi się wydawało. 
I tak mijały dni. Rano - trening chłopców, potem spacer z Lewym, wieczorem siłownia. Nic nowego. Aż w końcu któregoś dnia na siłowni spotkałam Pawła. Tego Pawła, co kiedyś. Na początku widywaliśmy się tylko na siłowni, a z czasem - poza nią. Był sympatyczny. Doskonale się dogadywaliśmy. 

***

Postanowiłam, że udam się do tej kawiarni, w której poszukiwali kelnerek. Nie poszłam więc na SIP. Ubrałam się i uszyłam przed siebie. Wysoka brunetka zadała mi kilka pytań i zabrała numer telefonu. Powiedziała, że się odezwie. Wracając napisałam Robertowi SMS, że dziś się nie spotkamy. Cały czas czekałam na telefon. Zależało mi na tej pracy. Nie mogę tak cały czas żerować na wujku. Mądra nie jestem. To znaczy może i jestem, ale nigdy nie miałam głowy do nauki. Byłam i jestem leniwa, nienawidzę się uczyć. Miałam dużo czasu, więc posprzątałam w domu. Chociaż tak mogłam się odwdzięczyć wujkowi. Po zakończeniu pracy zerknęłam na telefon. 4 nieodebrane połączenia od Pawła. Widocznie, gdy odkurzałam nie usłyszałam dźwięku. 
- No cześć Pawełku. Co tam ? - zapytałam, gdy ten odebrał telefon. 
- Hej. Ja tutaj dzwonię do ciebie z pracą, a ty nie odbierasz.
- Ale oddzwaniam. Jaką pracą ? 
- Byłaś przecież na rozmowie. 
- Tak, byłam i co w związku z tym ? - zapytałam trochę zdziwiona. 
- Zapomniałaś, jak mówiłem ci, że prowadzę kawiarnię z moją dziewczyną ? 
- To ta wysoka brunetka to twoja ..
- Tak, moja dziewczyna - Mary. Dostałaś tę pracę ! Zapraszam jutro na 8:00. 
- Dziękuję, jesteś kochany ! Do jutra ! 
- Do zobaczenia. 
No i udało się. Strasznie się cieszę. Jak dobrze, że poznałam Pawła. Możliwe, że gdyby nie on, to nadal musiałabym szukać pracy. Napisałam SMS o tej samej treści do Marco i Roberta: 
* Znalazłam pracę ! W kawiarni mojego kolegi z siłowni - Pawła ! * 
Otrzymałam odpowiedź od Roberta: 
* Gratulacje ! To kiedy mogę wpaść na sernik ? ;-) * 
Odpisałam:
* Kiedy tylko chcesz ! :-) * 
Po niedługim czasie otrzymałam też odpowiedź od Marco. 
* Fajnie. * 
Coś musiało być nie tak. On nigdy tak nie pisał. Pewnie ma gorszy humor albo jest po prostu zmęczony. Zabrałam kilka rzeczy i poszłam na siłownię. Gdy wróciłam, wujek był w domu. Siedział na sofie i czytał jakieś wiadomości sportowe.
- Cześć wujku ! - krzyknęłam. - Znalazłam pracę ! 

***

' Dziś pierwszy dzień w pracy. ' - taka właśnie była moja myśl po przebudzeniu. Tak bardzo się cieszyłam. Może nie była to praca moich marzeń, ale zawsze to jakieś dodatkowe pieniądze. W znakomitym humorze wstałam i udałam się łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. O 7:30 byłam gotowa do wyjścia. Postanowiłam iść piechotą. Na miejscu Paweł objaśnił mi co mam robić i co gdzie jest.
  Pracę skończyłam o 15:00. Byłam bardzo zmęczona. W kawiarni było mnóstwo klientów, a ja nie jestem przyzwyczajona do takiej bieganiny. Jestem jednak pewna, że przywyknę. Szybko się uczę. Po pierwszym dniu nic mi się nie chciało. Nawet iść na siłownię. Wróciłam do domu i cały wieczór spędziłam przed telewizorem.  

***

I kolejny dzień. I kolejny. I kolejny. i tak mijały tygodnie. praca, dom, siłownia, dom. Już nawet rzadko spotykałam się z Robertem, bo jakoś tak nie było czasu, okazji, a może chęci ? Szczerze ? Miałam już dość tej pracy. Ciągle byłam zmęczona. Nie miałam na nic czasu. No może poza Pawłem, z którym spotykałam się częściej. Zerwał z Mary. Ona go zostawiła. I to chyba przeze mnie. W każdym bądź razie, jesteśmy przyjaciółmi, więc musiałam go wspierać. Na szczęście szybko pozbierał się po jej stracie. W ramach rekompensaty zaprosił mnie na weekend do swojego domku na wsi. Zgodziłam się. Chciałam trochę odpocząć i pobyć z nim. 
Domek prezentował się świetnie. Paweł miał świetny gust, znakomicie go urządził. Byłam zadowolona, że to właśnie mnie tu zaprosił. Zawsze mógł wziąć kogoś innego. Pomógł mi zanieść walizkę do pokoju i nakazał zejść za godzinę na kolację. Punktualnie udałam się do wyznaczonego miejsca. Zastałam tam idealnie nakryty stół. Nawet świeczki były. Z pomieszczenia obok wyjawił się Paweł .. W garniturze i bukietem róż ! Byłam ogromnie zaskoczona. Serce biło mi coraz mocniej. Mężczyzna podszedł do mnie i wręczył kwiaty. Nie wiedziałam z jakiej to okazji. Nie wiedziałam też, co mam powiedzieć. Jednak długo nie musiałam o tym myśleć.
- Weronika .. Wiem, że znamy się zaledwie kilka miesięcy, ale jest w tobie coś niezwykłego. Ty jesteś niezwykła. Od początku oczarowałaś mnie swoją urodą. Jesteś idealna w każdym calu. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej kobiety. Długo się wahałem, czy powiedzieć ci o moich uczuciach lecz dłużej bym nie wytrzymał. Wiem, że ja tobie też nie jestem obojętny. Widzę to. Czuję to. Kocham Cię, Weronika. Chcę być z tobą. - Czy ja się przesłyszałam ? On mnie kocha ? To jakiś żart ? Byłam w siódmym niebie. Pomału docierało do mnie to, co mówił. 
- Paweł .. Od początku byłeś dla mnie kimś więcej, niż przyjacielem. Wiesz o tym. Wiesz też, że jestem ogromnie szczęśliwa. - przytuliłam się do chłopaka, po czym zasiedliśmy do stołu. Zjedliśmy przygotowaną kolację i skierowaliśmy się do salonu. 
- Kocham cię. - powiedział uśmiechnięty mężczyzna, całując mnie w czoło. 
- Ja ciebie też. - odparłam, po czym wpiłam się w jego usta. 

*** 

Rano obudził mnie zapach kawy. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam mojego ukochanego. 
- Witaj skarbie. - przywitał się całując mnie. - Głodna ? Zrobiłem jajecznicę. 
- Kochany jesteś. - przyznałam i zabrałam się za jedzenie. Cały dzień spędziliśmy razem. Czułam się przy nim tak cudownie.
Postanowiłam, że to ja przyrządzę kolację. Stojąc przy kuchennym blacie poczułam jego dłonie na moich biodrach. Mężczyzna zaczął całować mnie w szyję. 
- Przestań kochanie. - zwróciłam się do niego. - Robię kolację. - lecz ten nie przestawał. Odwróciłam się do niego twarzą. Ujęłam jego twarz w dłonie pocałowałam go. Poczułam, jak unoszę się nad ziemią. Chłopak nie przestając mnie całować szedł po schodach do pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam całował mnie po dekolcie. Szybkim i zwinnym ruchem zdjął z siebie koszulkę i to samo zrobił z moją. Momentalnie zrzucił z siebie spodnie i w samych już bokserkach odpiął guzik od moich spodni. W tym momencie zadzwonił mój telefon. 
- Poczekaj. Muszę odebrać. Może to coś ważnego. - wzięłam telefon do ręki i w samej bieliźnie udałam się do łazienki. Dzwonił wujek, wypytywał jak mi się podoba i czy odpoczęłam.
Właśnie wtedy dotarło do mnie co chciałam zrobić. Jestem z nim kilkanaście godzin, a już prawie się z nim przespałam. Nigdy taka nie byłam. Szczęście, że wujek do mnie zadzwonił. Inaczej nie wiadomo co by się wydarzyło. A ja przecież wbrew pozorom jeszcze nie jestem na to gotowa. Wróciłam do pokoju i ubrałam się szybko. 
- Pójdę dokończyć kolację. - oznajmiłam i wyszłam. Paweł nie pytał, nie nalegał. Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. 
Nazajutrz musieliśmy wracać do Dortmundu. Tak bardzo tego nie chciałam. Tutaj było tak fajnie, a tam czeka mnie ta praca. 

_______________________________________

Jeszcze raz bardzo przepraszamy was, że tak długo nas zeszło z napisaniem tego rozdziału.
Ahh Borussia wygrała 4:0 z Eintrachtem. :)
I do tego złoty medal Kamila i Zbyszka ! ♥  

EWELA & Ann van Ginkel 

Obserwatorzy