piątek, 20 września 2013

2. " Nie denerwuj się tak ! "



` Siadam na łóżku, opieram plecy o zimną ścianę, nogi przysuwam do klatki piersiowej i przygryzam wargi. Dłonie zaciskają się w pięść, której uścisk jest tak mocny, że paznokcie wbijają się w ciało do krwi. To nie boli - ani trochę. Jedyne co boli to tęsknota i ta pieprzona bezradność, która z dnia na dzień mnie wykańcza.

Spałam dosyć długo, bo obudziłam się o dziesiątej dwadzieścia. Nie powiem, łóżko było bardzo wygodne. Byłam tylko strasznie głodna. Stwierdziłam, że wujka już pewnie nie będzie w domu, więc pierwsze co zrobię, to zjem śniadanie. Zwlekłam się z łóżka i podążałam w stronę kuchni. Nie miałam jednak szczęścia. W salonie siedział ON. To znaczy Marco, wujek i kilku innych chłopaków. Miałam nadzieję, że mnie nie zobaczyli, jednak się myliłam. 
- Cześć Weronika ! - krzyknął któryś z chłopaków. Był po mnie wczoraj z Marco. Nie pamiętam jak ma na imię. Szczerze miałam to gdzieś!
- Cześć. - powiedziałam, a tak na prawdę wręcz warknęłam. Nie miałam ochoty z nimi się zadawać.
- Weroniczko poznaj chłopaków. - powiedział wujek uśmiechają się do mnie serdecznie. 
- Przecież znam. - powiedziałam w jego stronę. 
- Kogo ? - zapytał zabawnie podnosząc brew do góry. Miałam ochotę parsknąć śmiech. A szczęście tego nie zrobiłam.
- Yyy.. No tych z wczoraj. Ma.. Ma.. No tego - wskazałam na bruneta. I tego drugiego. Mario? Chyba, sama nie wiem. 
- Chyba .. - zaczął wujek, ale momentalnie przerwał mu blondyn. Spojrzałam na chłopaka. Znowu robił z siebie pacana. Grrr, nienawidzę go!
- Mam na imię Marco. - powiedział dumnie. Cholerny pacan! 
- Taa.. Jasne, zapamiętam. - Oddaliłam się od nich i weszłam do kuchni. Nalałam sobie soku. Czułam, że ktoś mi się przygląda. Wiem głupie! Odwróciłam się, a w drzwiach stał Marco. Opierał się o futrynę przy czym uśmiechał się kpiarsko. 
- Pięknie wyglądasz. - wtedy właśnie zorientowałam się, że mam na sobie czarne koronkowe majtki i obcisłą bokserkę. Na serio zawstydziłam się! To było przegięcie. 
- Przestań ! - powiedziałam urażona.Stającą się jak najbardziej naciągnąć bokserkę. 
- Mi się podoba. Na prawdę. - Spojrzał na mnie i łobuzersko się uśmiechnął. Podszedł bliżej i objął mnie w pasie. Nie zareagowałam. Jedną rękę wplótł w moje włosy, drugą zjechał niżej i położył ją na moim tyłku.  
- Dosyć ! - wyrwałam się. Przesadzał! Kim on w ogóle jest, że mnie tak dotyka! Zboczeniec! 
- Nie denerwuj się tak. - znów się do mnie zbliżył. 
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - pchnęłam go do tyłu. Wkurzył się. Złapał mnie za nadgarstki. - To boli ! - ten tylko się uśmiechał. On na serio był dziwny. 
- Czemu podałaś mi zły numer ? - zapytał zmniejszając siłę trzymania mnie za ręce. 
- Jak to zły ? - udawałam zdziwioną, ale dobrze wiedziałam o co mu chodzi. 
- Nie udawaj. - znów ścisnął mnie tak jak wcześniej.
- Idioto to boli ! - krzyknęłam. Chłopak puścił moje nadgarstki i znów złapał mnie w pasie. Kciukiem przejechał po moim policzku. 
- Jesteś piękna. - powiedział i odszedł. 
- Palant ! - krzyknęłam za nim. 
Tego było już za wiele ! Co on sobie wyobraża ? Zdenerwował mnie. Zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak. Nie zna mnie i tak się zachowuje. Szybko zrobiłam sobie kanapki i je zjadłam. Kierowałam się do mojego pokoju. Kiedy mijałam wszystkich siedzących w salonie wujek powiedział:
- Ubierz się i przyjdź do nas. - Reus cały czas się na mnie gapił. Miałam ochotę mu przywalić. Może na wielu dziewczynach robił wrażenie, ale nie na mnie! Nie jest w moim typie! 
- Jasne. - Będąc w pokoju ubrałam krótkie spodenki i koszulę i vansy. Delikatnie się pomalowałam, a włosy spięłam w niesforny kok. Nienawidzę swoich włosów. Są rude. Zeszłam do gwiazdeczek Borussii. Przerażali mnie. Jak ja z nimi wytrzymam.
- Od razu lepiej. - uśmiechnął się wujek. Ukradkiem spoglądałam na Marco. Był taki pewny siebie, zadowolony. 
- Poznaj część Borussi. To Mortiz, Nuri, Ilkay, Marco i Mario, których już poznałaś. - powiedział radośnie wujek. Musiał ich bardzo, ale to bardzo lubić. 
- Tak. - sztucznie się uśmiechnęłam do Marco. Sama nie wiem dlaczego tak się na niego gapiłam. 
- Zaraz przyjdzie jeszcze trójka. - Musiałam tam siedzieć i czekać. Przysłuchiwałam się rozmowie mężczyzn. Szczerze nie interesowało mnie to. Po 10 minutach oczekiwania w domu zjawiło się 3 chłopaków. - Weronika to Łukasz, Robert i Kuba. Chłopcy to moja siostrzenica Weronika. 
- Cześć. Miło mi. - podałam każdemu rękę na powitanie. 
- Nam również. - uśmiechnął się Robert. Był mega przystojny. Ten uśmiech i te oczy. Zazdroszczę Ani takiego męża. 
- Wujku mówiłeś, że to część Borussi, a z tego co wiem Mario gra w Bayernie. - Tak, troszkę wiedziałam na temat piłki nożnej. Nie byłam, aż tak tępa.
- Tak, ale .. 
- Jest moim przyjacielem. - wtrącił się Reus. 
- Zawsze będzie częścią BVB. - dokończył Juergen. To pytanie wprowadziło ich w zakłopotanie. Zresztą nie interesuje mnie to. 
- Taa jasne. - powiedziałam po polsku. Po prostu wymsknęło mi się. 
- Jesteś Polką ?! - wykrzyknął Lewandowski. Jego uśmiech mnie oczarował. 
- Tak, jestem. - powiedział uśmiechają się. 
- No w końcu będziemy mieli z kim rozmawiać w naszym języku. - zaśmiał się Kuba. Rozmawiałam jeszcze chwilę z Kubą, Łukaszem i Robertem po polsku, ale stwierdziłam, że pójdę się przejść.
 Odwiedziłam kilka sklepów. Kupiłam sobie sukienkę. Było wiele rzeczy, które mi się podobały, ale muszę oszczędzać. Wstąpiłam też do małej kawiarni i wypiłam kawę. Ogólnie miło spędziłam czas, o ile samemu można miło spędzać czas. Wróciłam do domu, ale tam nie było już nikogo. Stwierdziłam, że wybiorę się na siłownię. Zabrałam torbę z przebraniem i ruszyłam przed siebie. Skąd wiedziałam dokąd iść ? Wracając z zakupów ogarnęłam co gdzie jest. Rozmawiałam z panią przy kasie, a ta pokazała mi korzystne oferty, bo chciałam wykupić karnet na miesiąc. Musiałam jednak zobaczyć, czy będzie mi się tam podobało. Przebrałam się i pewnym krokiem weszłam na salę. Lubiłam biegać, więc pierwsze co chciałam zrobić, to poćwiczyć na bieżni. Dziwnym trafem maszyna pędziła coraz szybciej, mimo że nic nie naciskałam. W pewnym momencie była tak rozpędzona, że upadłam. 
- Cholera ! - krzyknęłam po polsku. 
- Spokojnie. - podbiegł do mnie jakiś chłopak. - Pomogę Ci wstać. 
- Ała ! - jęknęłam.
- Co jest ? - zapytał spokojnie. 
- Nie wiem. Boli mnie stopa. Głupia maszyna ! - powiedziałam masując obolałe miejsce. Bolało mnie niemiłosiernie. 
- Chyba się zepsuła. - powiedział chłopak. 
- Tylko ja mam takiego pecha. - wtem ktoś do nas podszedł. Nie widziałam twarzy. Myślałam, że to pracownik. 
- Zabierzcie to stąd ! Bieżnia jest zepsuta ! - Mówiłam po niemiecku. 
- Proszę się nie denerwować. - zaśmiał się znany mi głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam GO. 
- Co tutaj robisz ? - zapytałam. On mnie śledzi ?! Czy jak ?!
- To co ty. To znaczy nie. Ja nie wywracam się na bieżni. - i znów ten jego łobuzerski uśmieszek. 
- Jest zepsuta ! - powiedziałam uniesionym głosem.
- Przecież żartuję ! - puścił mi oczko. 
- Znasz go ? - zapytał brunet, który pomagał mi wstać. Był strasznie uprzejmy i na pewno nie był taki jak szanowny pan Reus. 
- Tak. - odpowiedziałam krótko. 
- Mieszkamy razem. - rzucił Marco. Popatrzyłam na niego z miną ' WTF ? '. Za bardzo wtrąca się nie swoje sprawy!
- Re .. - chłopak położył palec na moich ustach. 
- Cicho. Nie mów do mnie po nazwisku, bo zlecą się ludzie i zaczną robić zdjęcie. Chyba nie chcesz być na pierwszej stronie gazety, leżąc na podłodze z tytułem: ' Znajoma Reusa nie umie korzystać z bieżni. ' - zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne ! - udawałam urażoną. 
- No nie złość się już. - uśmiechnął się Marco. 
- Chodź, zawiozę cię do lekarza. - zaproponował nowo poznany mężczyzna. Był przystojny. Nawet bardzo. Miał ładny uśmiech i oczy. Był inny niż piłkarz. Taki w moim typie. 
- Ja to zrobię. - Marco przyciągnął mnie do siebie, tak jakby chciał zabrać mnie temu brunetowi. Wyglądało to jakby walczyli o ostatni mleczyk w sezonie. Nie chciałam się kłócić z blondynem przy ludziach, więc przystałam.
- Dziękuję .. - przerwałam. - tak właściwie jak masz na imię ?  
- Paweł. 
- Dziękuję Paweł. - uśmiechnęłam się. 
- No chodź już. - Marco pociągnął mnie za rękę, tak że prawie upadłam. Jednak mnie złapał. - No uważaj na siebie. - słodko się uśmiechnął. Nie byłam w stanie sama iść, więc Reus wziął mnie na ręce. Po drodze zabrał moją torbę z ubraniem. 
- Nie, że chciałam jechać z tobą, po prostu nie chciałam się z tobą kłócić przy ludziach. - oznajmiłam, kiedy chłopak wynosił mnie z budynku. 
- Taa jasne. - zaśmiał się. Nie odpowiedziałam nic. Nie miałam siły. - Zawieź mnie do domu. - powiedziałam siedząc w samochodzie. 
- Przecież jedziemy do lekarza. - powiedział.
- To bez sensu. Nic mi nie będzie. - odparłam.
- Jedziemy do lekarza i koniec kropka. - zakończył. 
Jechał szybko, więc po 10 minutach byliśmy na miejscu. Wniósł mnie do środka, a potem do sali doktora. Okazało się, że to tylko stłuczenie. Lekarz przepisał mi tylko tabletki przeciwbólowe. Mogliśmy już wracać do domu. 
- Mówiłam, że to nic poważnego, a ty się uparłeś. - powiedziałam wypinając mu język. 
- Lepiej chuchać na zimne. - powiedział. 
Wujek był już w siebie w sypialni, a Reus zrobił mi kanapki i przyniósł do łóżka. Z trudem wzięłam prysznic, ubrałam czerwone koronkowe majtki i czarną bokserkę. Położyłam się na łóżku. Po chwili do pokoju wszedł Marco. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się szczerze. Zamknęłam oczy, chciałam już zasnąć. Czułam jego obecność. Siedział obok na łóżku. 
- Nie ma za co. - odparł po długiej chwili milczenia i pocałował mnie w policzek. 
- Zabiję Cię, ale to jutro ! - krzyknęłam za nim i rzuciłam w niego poduszką. On tylko zaśmiał się i wyszedł. 
Zmęczona cały dniem szybko zasnęłam. Śniąc o głupich, nierealnych rzeczach. 



~ ♥ ♥ ♥ ~ 

I jest drugi rozdział. :) Przepraszamy, że musiałyście tak długo czekać. Szczególne pozdrowienia dla anonimka, który bardzo oczekiwał rozdziału. :)
Mamy nadzieję, że wam się spodoba i prosimy o komentowanie. :* 
Ewela ;3  &  Ann van Ginkel 

Obserwatorzy